czwartek, 20 czerwca 2013

Rozdział 4

Lily otworzyła jedno oko. Natychmiast je jednak zamknęła, ponieważ oślepiło ją jaskrawe, poranne światło. Nieprzytomnie wstała z łóżka, wzięła ubrania i jakiś ręcznik. Poszła do łazienki, nie spoglądając nawet która godzina. Gdy wreszcie umyła się, założyła mundurek, który składał się z koszuli, swetra, krawatu (oczywiście w kolorach domu) i plisowanej spódnicy. Machnęła różdżką, a jej włosy nagle się same rozczesały i opadły jej luzem na ramiona. Zrobiła jeszcze tylko delikatny makijaż i wyszła z toalety. Z niechęcią spojrzała na ogromny zegar, wiszący na ścianie. Było wpół do siódmej. Westchnęła. „Od kiedy jestem rannym ptaszkiem ? Ehh.. śniadanie zaczyna się o ósmej, więc pójdę do PW” pomyślała.

Gdy się tam wreszcie znalazła, zobaczyła tylko jedną osobę. Bowiem panna Meadowes przyglądała się jej z zaciekawieniem. Gdy Lily ją zobaczyła rzuciła tylko, jakby od niechcenia:

-Hej Dor...- nagle otrzeźwiała i rzuciła jej się na szyję- Dorcas ? Gdzieś ty do jasnej cholery była ??? Wiesz jak my na Merlina się o ciebie martwiłyśmy ? Nie do wiary !

Musiało to wyglądać przekomicznie, bo Evans niby krzyczała na swoją przyjcaiółkę, ale równocześnie obcałowywała ją w oba policzki.

-Tak Lily, ja też się za tobą stęskniłam- powiedziała z rozbawieniem czarnowłosa, delikatnie odsuwając od siebie rudowłosą. Nie było to trudne, ponieważ Dorcas była od niej dużo wyższa.

-Masz mi wszystko opowiedzieć- powiedziała Lily- Dlaczego nie było cię na Uczcie Powitalnej i gdzie wtedy byłaś ?

Dorcas się zawahała. Nie mogła jej powiedzieć gdzie była. Co to, to nie. Na szczęście z trudnej sytuacji wybawił ją Syriusz, mówiąc:

-Cześć Lily. Witaj Dor.

Evans wstała obrażona, wiedząc co Black chce powiedzieć tym szybkim przywitaniem. A mianowicie: „Dobra Ruda, spadaj stąd. Teraz muszę się zabawić z moją dziewczyną”.

Gdy już wyszła z PW, dziewczyna przez moment patrzyła na chłopaka z zawahaniem, a już po chwili rzuciła mu się na szyję i połączyła ich namiętnym pocałunkiem. Gdy wreszcie się od siebie oderwali, Syriusz wtulił się w jej szyję i rzekł:

-Kocham cię
-Ja ciebie bardziej- odpowiedziała
-Nieprawda, ja- powiedział oburzony
-Ja- powiedziała Dorcas i uśmiechnęła się szeroko. Uwielbiała się w ten sposób z nim sprzeczać. Po prostu uwielbiała.

~~~~~~~~~~~~~ ~~~~~~~~~~~~~~

Lily samotnie szła korytarzami Hogwartu. Uwielbiała go o tej porze, ponieważ w dzień było na nich bardzo tłoczno, a wieczorami zamek dosłownie przerażał. Ale rano szkoła.... zachwycała. Westchnęła krótko i zaczęła rozmyślania. Wiedziała, że to jej ostatni rok w tym cudownym miejscu. Jej, Dorcas, Alicji, Clarie i huncwotów. Lily uśmiechnęła się lekko na myśl o nich. Ciekawe jak Hogwart przeżyje bez tej wielkiej elity i kiedy pojawia się ich zastępcy. Pozostała jeszcze sprawa Jamesa. Zdecydowanie w ostatnim czasie go polubiła.

Oj, zdecydowanie za bardzo.

~~~~~~~~~~~~~~ ~~~~~~~~~~~~~~~~~~`

Syriusz siedział w PW, obejmując ramieniem swoją dziewczynę. Jej czarne włosy opadały mu na ramiona, a jej niebieskie oczy wpatrywały się w niego z czułością. Tak bardzo ją kochał. Kochał każdy skrawek jej ciała . Jej kolor i dotyk skóry, twarz, oczy, włosy. Ją całą.

-Syriuszu....? - zapytała.
-Tak, kochanie ? Coś się stało ?- odpowiedział pytaniem na pytanie.
-Nie jesteś ciekawy, dlaczego nie było mnie wczoraj na Uczcie ?
-Jestem. Ale nie będę naciskać. - powiedział z delikatnym uśmiechem.

Dorcas była mu za to wdzięczna, ale była mu winna wyjaśnienia.

-No więc podczas wakacji....

~~~~~~~~~~~~ `~~~~~~~~~~~~

James siedział w dormitorium chłopców z siódmej klasy i przeglądał Mapę Huncwotów. Coraz częściej to robił, ot tak z nudy. Tyle że tym razem coś przykuło jego uwagę. Mała kropeczka, z imieniem i nazwiskiem dziewczyny, która podobała mu się odkąd pamiętał. Pośpiesznie narzucił na siebie szatę i wybiegł z dormitorium. Gdy był już w PW, dostrzegł namiętnie całujących się Dorcas i Syriusza. Uśmiechnął się pod nosem. Zazdrościł im... tej bliskości, którą sobie dawali. Tą miłość którą darzyli siebie wzajemnie. Miłość, którą on darzył Lily. Ale ona go nie. Z cichym westchnieniem ruszyłą do portretu Grubej Damy. Musi spróbować.



.........................................................................

Przepraszam, przepraszam, przepraszam. Za to że długo mnie nie było i za to, że rozdział jest taki beznadziejny. Zdania się nie kleją, jest dużo powtórzeń i.... ogólnie notka nie ma sensu. I znowu jest krótka ;\

Booksa


4 komentarze:

  1. Nie jest najgorzej!! Masz fajnego bloga, może postaraj się częściej dodawać rozdziały, może spróbuj krótsze,a na przykład 2 razy w tygodniu :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Odpowiedzi
    1. Wiem, ale to dopiero wstęp, do tego co będzie później. Musiałam zrobić jakieś wprowadzenie ;)

      Usuń
  3. Moja Kochana!
    Jestem na ciebie zła, bo nie dodajesz nowej notki. Liczę, że szybko się pojawi. Pozdrawiam:
    Lily Evans
    PS. U mnie nowa notka.

    OdpowiedzUsuń