Hej, tak, to ja. Może was to zdziwi ale wróciłam.
Już się nawet nie będę tłumaczyć czemu mnie nie było, bo to aż wstyd. Boję się,
że przez moje zaniedbanie straciłam czytelników. Ale no nic, zapraszam do
czytania
......
Droga
Dorcas ! 22.09.1977
Nie uwierzysz. Razem z Amy spodziewamy się dziecka! Amy jest w
drugim miesiącu ciąży i wiem, że jest jeszcze czas, ale chciałbym, byś została matką chrzestną. A co do ślubu, moja narzeczona się bardzo śpieszy, gdyż nie chce mieć widocznego brzucha
na weselu. Zresztą znasz ją. Tak czy inaczej ślub odbędzie się 21 listopada u naszych dziadków w Hiszpanii. A, i jeszcze Amy chciałaby, żebyś została jej świadkową. Do listu dołączamy kilka
podwójnych zaproszeń: dla Ciebie i Syriusza, Lily i Jamesa, Remusa i Clarie, Franka i
Alice, no i jeszcze jedno pojedyncze dla Petera. Przekaż im proszę tę wiadomość.
Chris
Dorcas wyjęła z koperty zaproszenia i położyła je na
stoliku nocnym. Uśmiechnęła się. Amy z Chrisem biorą ślub i spodziewają się
dziecka. Skończyli Hogwart zaledwie parę miesięcy temu i już planują taką
uroczystość. W sumie nie dziwiła im się. Trwała wojna, każdy mógł umrzeć w
każdej chwili. Trzeba było korzystać z życia.
Dziewczyna nie była ani trochę zdziwiona, że jej
brat dołączył zaproszenia dla jej przyjaciół. Jamesa znali od urodzenia,
ponieważ mieszkali naprzeciwko siebie, a do tego ich rodzice byli bardzo
dobrymi znajomymi. A reszta Huncwotów i dziewczyn przyjeżdżała do nich na każde wakacje, jak
nie na cały miesiąc to przynajmniej na parę dni. Nie licząc tego para młoda
była zaledwie rok od nich starsza i dopiero co w czerwcu zakończyła swoją
przygodę z Hogwarem. Nie licząc Huncwotów i Huncwotek, byli wraz z Prewettami
najpopularniejszymi uczniami szkoły. Trudno było ich nie znać.
Meadowes westchnęła, podniosła się z łóżka i
rozsunęła kotary. Z łazienki dochodziło ciche chlupanie wody, więc dziewczyna
była skazana na czekanie na toaletę. Podeszła do szafy i zaczęła szukać swojej
szaty do Quidicha, ponieważ za około 3 godziny miał się rozpocząć pierwszy w
tym sezonie mecz.
……………………………………
Lily szła na mecz tylko ze względu na Dorcas i
Syriusza. Najchętniej zostałaby w dormitorium, w ten sposób nie musiałaby oglądać
Pottera ani jego przewałowych popisów na miotle. W sumie jednak nie była już na
niego zła. Po prostu teraz widziała, że chłopak najzwyczajniej w świecie jej nie kochał. Musiała przyznać, trochę ją to
rozczarowało. Ostatnie wakacje coś zmieniły w jej uczuciach.
Polubiła go. Bardzo.
Za bardzo
Polubiła go. Bardzo.
Za bardzo
-Potter, co ty robisz?-krzyczała Lily śmiejąc się- masz mnie natychmiast puścić i to w tym momencie!
-Nie,
nawet o tym nie śnij!- i zaczął dalej biec bo ogródku państwa Meadowesów, z
przerzuconą dziewczyną przez ramie.
Dziewczyna
krzyknęła, kiedy rozczochraniec niebezpiecznie przechylił nią do tyłu ale po
chwili znowu przywrócił do poprzedniej pozycji. Robił to specjalnie.
-Hej,
pacanie jeden!-burknęła Lily-To nie było śmieszne.
-Nie,
w ogóle.
Evans
ześlizgnęła się z jego ramienia i pokazała mu język. Jednakże po chwili
niebezpiecznie się zachwiała. Chłopak widząc, że coś jest nie tak, złapał ją za
plecy, podtrzymując.
-Wszystko
okej?
-Czasem
mam omdlenia-burknęła niewyraźnie-nic nowego.
James
popatrzył na nią z czułością. Chwile tak stali, patrząc na siebie, zmniejszając
odległość po między nimi z każdą sekundą. Jednak kiedy ich usta dzieliły
milimetry, Potter gwałtownie się odsunął
.
.
-Muszę
być za chwilę w domu, na obiedzie-mówiąc to spojrzał na sąsiedni budynek. Po
czym dodał, już szeptem- Uważaj na siebie.
Lily przygryzła wargę.
Ale teraz już wiedziała. Wiedziała, że nie będą
nigdy parą, co najwyżej przyjaciółmi.
Po jej policzku spłynęła łza.
Ostatnia, wypłakana przez niego.
Miała być ostatnią.
Ostatnia, wypłakana przez niego.
Miała być ostatnią.
Ale nie była.
…………………….
-Nie wiem jak się spisze nasza drużyna po odejściu
rocznika 59-mówiąc to James przeszył wzrokiem trzech nowych graczy: dwóch
pałkarzy i ścigającą.
-Rok wcześniej wasze funkcje pełnili Fabian i Gideon Prewettci i Chris Meadowes, dzięki czemu zdobyliśmy puchar. Czy tym razem nam się uda zadecydujecie już wy, hmm ?
-Rok wcześniej wasze funkcje pełnili Fabian i Gideon Prewettci i Chris Meadowes, dzięki czemu zdobyliśmy puchar. Czy tym razem nam się uda zadecydujecie już wy, hmm ?
-Merlinie, James, ich wybrałeś więc już nie rób paranoi-wywrócił oczami Syriusz, zaczepnie szturchając nową zawodniczkę, Kath Johnson, uczennice szóstego roku.
Dorcas zacisnęła wargi.
Potter zaśmiał się cicho i wzdychając powiedział:
-Dobra, taktykę znacie, omawialiśmy ją na treningach. Gramy dzisiaj z Puchonami, więc nie powinno być trudno. Damy radę.
Po wyjściu na boisko rozległy się brawa i okrzyki ze strony Gryffindoru i Ravenclavu, który najwyraźniej dzisiaj postanowił pokibicować ich drużynie. Z drugiej strony dało się słyszeć buczenie, tam gdzie mieli swoje miejsce Puchoni i Ślizgoni. Jednak na widok Jamesa i Syriusza, parę mieszkanek Huffelpuffu zaczęło piszczeć. A właściwie to poła.
-Tylko ma mi to być czysta gra- powiedziała pani Hooch kiedy kapitanowie uściskiwali sobie ręce.
Kafel poszedł w górę i gra się zaczęła.
James widząc, że jego drużyna przechwyciła magiczną piłkę, zaczął się rozglądać za zniczem. Jednak kątem
oka wyszukiwał pewnej rudej czupryny siedzącej na trybunie Gryfonów.
I była tam.
Siedziała i przyglądała się grze. Dorcas zdobyła bramkę, ruda zaczęła klaskać.
Nie ważne było dla kogo przyszła, ważne że tam była.
Zrobił salto na miotle, na co większość dziewczyn zapiszczała z zachwytem, ale Ona dalej nie patrzyła w
jego stronę.
Wtedy dostrzegł mały, złoty blask tuż przy jej uchu, więc nie myśląc ani chwilę ruszył w tamtą stronę. Może uda mu się jej zaimponować. Kątem oka dostrzegł Codiego Ethona, szukającego Puchonów, który ruszył pędem zaraz za nim. Potter przyśpieszył.
Kiedy już miał złapać znicza, poczuł nagłe szarpnięcie z tyłu. To Ethon zahaczył o jego miotłę, odwracając uwagę Jamesa. Kiedy chłopak odwrócił głowę, z powrotem do przodu, piłeczki już przed nim nie było.
Ze złością poderwał miotłę w górę i zaczął się przyglądać grze. Gryffindor prowadził 70 do 30. W tym samym momencie Syriusz rzucił, kaflem, a słaby obrońca Puchonów nie zdążył je złapać.
Kolejne 10 punktów dla nich.
-…Martin, ścigający Huffelpuffu przejmuje kafla, rzuca i… nie, Longbottom obrania! Brawa dla niego ! Kafel w rękach Gryfonów, hmm Johnson podaje Blackowi, z kolei ten Meadowes, z powrotem do Blacka i… No dobra znowu do Dorcas i JEST ! Kolejne punkty dla Gryffindoru ! Merlinie, jaka ona jest seksowna… Yy, przepraszam pani profesor, już nie będę… W każdym razie tym razem kafla ma Caling, z drużyny Puchonów i aaaau. Młodszy brat Masonów posyła w jego stronę tłuczka. To musiało boleć…
James przestał już słuchać komentatora ale jeszcze chwili przyglądał się grze jego drużyny. Nowy skład sprawdzał się świetnie. Noo, nowy skład to trochę przesada, gdyż ich drużyna składała się tylko z 3 nowych graczy. Dorcas z Syriuszem grali tak samo jak on od czwartego roku nauki w Hogwarcie a Frank grał u nich drugi rok już. Nowa była uczennica szóstego roku Kath, która zastąpiła Chrisa jako ścigająca. Bliźniaków Prewettów na pozycji pałkarzy zastąpili również bracia, trzynastoletni Kyle Mason wraz z jego dwa lata
starszym bratem Mikiem. Poprzedni skład drużyny był niesamowity, ale ten też zapowiadał się nieźle.
Nagle usłyszał świst, trzask i krzyk Dorcas.
Syriusz ledwo utrzymywał się na miotle jedną ręką, gdyż drugą przyciskał mocno do siebie. Tłuczek musiał bardzo mocno uderzyć w jego kończynę, ponieważ chłopak nie był zdolny już do dalszej gry. Poleciał powoli na ziemię i ostrożnie zeskoczył z miotły, a Potter wiedział, że musi jak najszybciej zakończyć grę.
I wtedy jak na zawołanie James ponownie dostrzegł złoty błysk, tuż przy murawie boiska.
Zanurkował i lecąc pionowo w dół kątem oka zauważył Codiego. Przyśpieszył. Jednak gdy znajdowali się jakieś pięć metrów nad ziemią, Puchon poderwał się w górę, najwyraźniej sądząc że mu się nie uda. I pewnie miał rację.
Kiedy Potter był już prawie na ziemi i powinien roztrzaskać się o nią jak jakaś stara, woskowa lalka, poderwał się do góry, zgarniając ze sobą znicza. Wokół niego rozbrzmiały brawa, okrzyki radości, a jakieś ręce uniosły go do góry.
Chłopak spojrzał w stronę reszty drużyny. Dorcas stała obok Syriusza, bijąc brawo i się śmiejąc, a Black szczerzył zęby w jego stronę. Reszta przybijała sobie piątki i gadała coś do grupki Gryfonów, która podeszła do nich najwyraźniej złożyć gratulacje.
Gdy James ponownie spojrzał w stronę Blacka i Meadowes dostrzegł Lily, która obok nich stała. Chciał coś zawołać, ale jego przyjaciele właśnie ruszyli w stronę zamku, a ruda nawet nie obdarowała go spojrzeniem.
…………………………..
-Do wesela się zagoi- powiedział Syriusz, patrząc na
Dorcas. Pani Pomfrey, trzydziesto paro letnia kobieta podawała mu jakieś
eliksiry. Rękę już miał usztywnioną.
-A propo- powiedziała Meadowes, patrząc na niego z uśmiechem- w listopadzie Chris i Amy biorą ślub. I oczywiście jesteśmy wszyscy zaproszeni.
-To super-zaśmiał się- moja obietnica jest w takim razie jeszcze bardziej aktualna.
Dorcas się tak do niego przybliżyła, że stykali się czołami, a ich usta dzieliły milimetry.
-Hej, nie migdalić mi się tu, ja też tu jestem- przypomniała im Lily z uśmiechem- nie sądzisz Dor, że powinnyśmy się już zacząć się rozglądać za sukienkami ?
Meadowes złapała się jedną ręką za serce, drugą za ramię Evans i zrobiła wzruszoną minę.
- Nie spodziewałam się że kiedykolwiek to powiesz Lily. Tak sama z siebie ???
-No widzisz, uczę się od mistrza- zaśmiała się Evans.
Syriusz tylko przewrócił oczami.
-Ach, te baby.
......
CZYTASZ=KOMENTUJESZ
jejkuuu cudne :D bardzo mi się podoba ^^
OdpowiedzUsuńps . zapraszam na mój nowy blog o tematyce Potterowskiej :) ----> http://mow-do-mnie-szeptem.blogspot.com/
Jejku już straciłam nadzieję i przestałam sprawdzać czy jest Nowa notka Ale dzisiaj coś mnie naszło i mało zawału nie dostałam jak zobaczyłam 11 !!! Cudo :-D
OdpowiedzUsuńWitam,
OdpowiedzUsuńMuszę przyznać, że serio w Ciebie zwątpiłam, a wiem, że nie powinnam i tak jak autorka komentarzu u góry zwyczajnie przestałam sprawdzać czy pojawiła się nowa notka. Bardzo Cię przepraszam. Sprawiłaś mi jednak ogromną niespodziankę, bo jakimś cudem zajrzałam tu dopiero dzisiaj i zastał mnie świeżutki rozdział.
Powiem tyle, że jestem zachwycona tym jak opisałaś mecz quidditcha, bo wiem, że jest to bardzo trudne, dlatego sama się do tego nie zabieram. Ty zrobiłaś to wyjątkowo dobrze :)
Jezuniu jak ja się cieszę, że Lily zdaje sobie sprawe, że coś czuje do Pottera.Jednakże strasznie mi smutno, że myśli, iż James jej nie kocha :cc Oni normalnie MUSZĄ być razem. Mega ich uwielbiam. Nigdy nie przepadałam za Severusem, nawet po przeczytaniu ostatniej części nic się nie zmieniło. Dalej sądzę, że nie zasługuje on na Lily w stu procentach i to jego wina, że ją stracił.
Także ten Lily i James love love <333
Nic więcej nie dam rady napisać czekam na nn i oczywiście na ślub !!
Pozdrawiam,
lucissa-love.blogspot
Super, czekam na kolejną notkę! :D
OdpowiedzUsuńGenialny blog :-) Czekam na kolejną notkę!
OdpowiedzUsuńKiedy kolejny rozdział ? Czekamy x
OdpowiedzUsuńKiedy dodasz kolejny rozdział?
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie na nn.
Pozdrawiam :)