wtorek, 23 lipca 2013

Rozdział 6

McGonnagal spojrzała na nich srogo.
-Tu macie swoje plany zajęć. Potter... Black.... Lupin.... Petigrew... Evans....



W momencie kiedy nauczycielka wyczytała jej nazwisko, Lily przestała się przysłuchiwać Profesorce i spojrzała na swój plan zajęć. W sumie nie był najgorszy. A prezentował się tak:



PLAN LILYANNE EVANS



GODZINY Poniedziałek Wtorek Środa Czwartek Piątek
1. 9.00-9.45 zaklęcia

transmutacja
zaklęcia
2. 10.00-10.45 transmutacja OPCM zaklęcia ONMS OPCM
3. 11.00-11.45 OPCM astronomia zielarstwo eliksiry zielarstwo
4. 12.00-12.45 eliksiry transmutacja astronomia transmutacja eliksiry
5. 13.00-13.45 zielarstwo ONMS eliksiry OPCM transmutacja
6. 14.00-14.45 mugoloznawstwo zaklęcia Historia magii Historia magii

    +środa 17.00 zebranie PN (Prefektów Naczelnych)




Najcięższy plan miała środy, ale nie było tragedii. Porównała plan z Dorcas. Nie różnił się wiele od jej planu, bo obydwie chciały mieć ten sam zawód- uzdrowiciel.

Gdy wreszcie półmiski napełniły się jedzeniem, uczniowie rzucili się na jajecznicę, grzanki, tosty, płatki z mlekiem i inne frykasy. Nie zabrakło oczywiście gorącej czekolady i kakauka. Gdy Lily ujrzała swoje ulubione napoje od razu wyciągnęła rękę w stronę dwóch dzbanków. Chwile się zastanawiała który wybrać. Po chwili stwierdziła, że ma bardziej ochotę na czekoladę. Ale gdy już chwytała za dzbanek, ktoś jej go zwinął sprzed nosa. Powoli odwróciła głowę w tamtą stronę, z przymrużonymi oczami. Oczywiście przed swoją twarzą zobaczyła uśmiechniętego Jamesa, który najwyraźniej rzucił czar powiększający na swój kubek (który miał teraz wielkość jego głowy) i nalewał tam napój.

-Moja czekolada !- krzyknęła, z przerażeniem patrząc jak naczynie połyka w sobie zawartość dzbanka.

Po chwili się otrząsnęła z szoku i rzuciła się na chłopaka.

-Oddawaj czekoladę !- krzyczała, bezskutecznie próbując wyrwać bu dzbanek. Tymczasem ubywało z niego coraz więcej napoju.

Wyglądało to co najmniej śmiesznie, ponieważ gdy oboje wstali, Lily ledwo dosięgała rękami do jego łokcia (gdy miał podniesioną rękę oczywiście), a co dopiero do dłoni !

-Masz tam przecież kakao- powiedział, z rozbawieniem przyglądając się wyczynom rudowłosej.

-Ale ja chcę czekoladę !- Krzyknęła patrząc z utęsknieniem na brązową ciecz.
-Ale przecież to nie robi różnicy- powiedział już ledwo hamując śmiech.
-Robi różnicę ! D l a m n i e r o b i t o r ó ż n i c ę !- krzyczała już całkiem zdenerwowana.

Jeszcze jakiś czas się kłócili, gdy nagle Dorcas chrząknęła. Lily posłała jej pytające spojrzenie i po chwili zdała sobie sprawę, że cała sala się w nich wpatruje i byłaby by nieskazitelna cisze, gdyby nie ciche odgłosy rozbawienia dochodzące z różnych miejsc. Nawet nauczyciele chichotali pod nosem patrząc od czasu do czasu w ich stronę. Lily cicho odchrząknęła i korzystając z nieuwagi chłopaka wyrwała mu dzbanek i spojrzała na niego z triumfem w oczach. Usiadła na swoim miejscu zostawiając go osłupiałego na środku sali.

~~~~~~~~~~~~`.~~~~~~~~~~~~~~~~`


Reszta dnia minęła w miarę spokojnie polegając na lekcjach i przerwach pomiędzy nimi na błoniach. Niektórzy tylko czasami chichotali przez wspomnienie legendarnej kłótni Lily i Jamesa na śniadaniu. Ale tą dwójkę to nie obchodziło, ponieważ Evans planowała w co się ubrać, a Potter jaki alkohol ściągnąć na wieczorną imprezę. Cóż, piątek, początek roku ? Trzeba się zabawić !

.....................................................



Przepraszam, że dzisiaj krótki rozdział, ale następny powinien być dłuższy bo..... cóż. Ipreza z Huncwotami to jest coś ! xd

2 komentarze:

  1. Czemu tak króciutko?
    Rozdział nawet fajny, chociaż mało się dzieje. Będziesz musiała trzymać się jej planu, a to pewnie będzie trudne ;)
    Czekam na kolejny, dłuższy rozdział!
    Lilka.

    OdpowiedzUsuń